"Święty" - nowy początek

Krzysztof Świątek został nowym trenerem pierwszej drużyny naszego klubu, otwierając tym samym nowy rozdział „Hutniczej” tradycji. To postać doskonale znana, legenda z Suchych Stawów, tym bardziej warto przypomnieć jego historię.

Nie każdy klub ma swoją żywą legendę. My mamy - Krzysztofa Świątka – człowieka, który stał się synonimem lojalności, pasji i bezgranicznego oddania jednej drużynie. Przez prawie dwie dekady był nie tylko piłkarzem, ale symbolem Nowej Huty, jej biało-błękitno-niebieską duszą.

Chłopak z NH

Gdy jako młody chłopak stawiał pierwsze kroki na boiskach, mało kto przypuszczał, że napisze tak piękną i bogatą historię. Świątek nie gonił za sławą, nie szukał lepszych kontraktów. Wybrał drogę trudniejszą – pozostać wiernym barwom, które pokochał jako dziecko. I to właśnie ta wierność uczyniła go kimś więcej niż tylko graczem.

472 mecze – tyle razy „Święty” wychodził na boisko z herbem Hutnika na sercu. W żadnym z nich nie grał „na pół gwizdka”. Dawał z siebie wszystko, czy to w walce o awans, czy w trudnych chwilach. A kiedy w listopadzie 2017 roku został najskuteczniejszym strzelcem w dziejach „HKS-u”, cały stadion wiedział, że bije rekord nie tylko liczbowy – to był symbol lat poświęceń, potu, a jednocześnie odrodzenia, bo przecież mozolnie odbudowywaliśmy całą organizację.

Zakończył swoją przygodę w Nowej Hucie z 167 golami na koncie, ale największym osiągnięciem 38-latka nie są same liczby, tylko wspomnienia, które na długo zapadły w pamięci sympatyków.

Nie bez przyczyny opaska kapitańska spoczywała na jego ramieniu przez 12 lat. Świątek prowadził drużynę nie tylko wynikami, ale przede wszystkim przykładem. Był tym, który pierwszy podnosił się po porażce, który potrafił krzyknąć, ale i wesprzeć. Dla młodszych – mentor. Dla starszych – wzór. Dla kibiców – bohater.

Święty

The last dance

W lipcu 2024 roku przyszedł czas, by pożegnać się z ukochanym klubem – w roli zawodnika. Podczas meczu z Garbarnią stadion przy ul. Ptaszyckiego wstrzymał oddech. Gdy „Święty” kończył, nie było osoby, która nie poczuła ściskającego gardło wzruszenia. Na tym się jednak nie skończyło.

Nowy początek

Po wszystkim nie odszedł od futbolu. Został trenerem i koordynatorem w Akademii Piłkarskiej Hutnika Kraków – ciągle podnosił też swoje trenerskie kwalifikacje. Nie po to, by gonić za wynikami, ale by dzielić się doświadczeniem, inspirować młodych i przypominać, że w piłce – jak w życiu – najważniejsze są wartości.

Nowy opiekun zespołu seniorów to nie tylko rekordy. To człowiek, który pokazał, że legenda nie rodzi się w blasku fleszy, lecz w codziennym trudzie. A teraz nadszedł nowy początek!

Powodzenia w nowej roli!

Wstecz