Obie drużyny przystępowały do tego meczu po zwycięstwie w pierwszej kolejce. Apetyty zawodników były zatem mocno pobudzone. Przed Hutnikami stało niezwykle ciężkie zadanie, w końcu Stężyca to nie jest ich ulubiony stadion. Niestety, pomimo gry w przewadze nie udało się do końca odczarować tego boiska i do Krakowa wracamy z jednym punktem.
Sam początek meczu to typowe badanie rywala - dużo gry w środku pola i dużo wymienionych podań. W czwartej minucie po bilardzie w polu karnym piłka trafiła pod nogi Marcina Wróbla, jego strzał prostym podbiciem wyraźnie minął jednak okienko bramki Kacpra Tułowieckiego.
W dziewiątej minucie wynik spotkania otworzył Marcin Wróbel. Jakub Marcinkowski posłał znakomitego “rogala” z lewej strony boiska, a nasz snajper idealnie wbiegł w wolną strefę, wyskoczył do góry i umieścił piłkę tuż przy prawym słupku bramki gospodarzy.
W kolejnych minutach wyraźnie przycisnęła Radunia. Wysokie wychodzenie do pressingu skutecznie utrudniło Hutnikom rozgrywanie piłki. Nie zaowocowało to jednak żadną groźną sytuacją. Ta przyszła około 20. minuty z naszej strony - Patryk Kieliś zszedł do środka i huknął lewą nogą, po rykoszecie piłka wyszła poza linię bramkową. Po stałym fragmencie gry piłka trafiła pod nogi gospodarzy i ponownie weszliśmy w fazę spokojnej gry w środku pola.
w 25. minucie Patryk Kieliś odebrał na własnej połowie piłkę nowemu nabytkowi Raduni, Danu Spataru. Ten zaatakował nogi naszego zawodnika i został ukarany żółtą kartką. Jak zauważyli komentatorzy, było to wejście na kartkę pomarańczową, mołdawianin miał zatem dużo szczęścia. Patryk chwilę po starciu wrócił do gry.
Kilka minut później gospodarze zawiązali pierwszą groźną sytuację. Wojciech Łuczak zagrał głową do Jana Furmana, jego strzał został dobrze zablokowany przez Dawida Kubowicza. Ta akcja zdecydowanie dodała Raduni animuszu, gra przeniosła się na połowę Hutnika. 37. minuta to kolejna groźna akcja gospodarzy, strzał został po raz kolejny doskonale skasowany przez naszych obrońców. Na nasze szczęście następujący po nim rzut rożny nie był groźny.
W 41. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji z udziałem Wojciecha Łuczaka. Najpierw otrzymał on żółtą kartkę za przewinienie na połowie Hutnika, a następnie wracając na własną połowę zaszedł sędziemu za skórę obraźliwym gestem bądź słowem. Od razu otrzymał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko.
Cztery minuty później przed polem karnym sfaulowany został Miłosz Drąg. Do piłki podszedł Dominik Zawadzki i posłał piłkę prosto w spojenie bramki gospodarzy. Kilka centymetrów w lewo, kilka niżej i na przerwę schodzilibyśmy z dwubramkowym prowadzeniem. Mieliśmy jeszcze rzut rożny, ale nic z niego nie wynikło i sędzia zaprosił graczy obu drużyn do szatni.
Trener gospodarzy musiał zareagować na stratę piłkarza i w przerwie przeprowadził zmianę - Jana Furmana zastąpił Bartłomiej Kasprzak. Po 10 minutach spokojnej gry na kolejną roszadę zdecydował się Szymon Hartman - Szymona Nowickiego zastąpił Wojciech Słomka. Tuż po niej gospodarze wyrównali stan gry. Akcja przypominała grę na flipperze. Po rzucie rożnym piłka spadła pod nogi graczy Raduni - pierwszy strzał obronił Wiktor Kaczorowski, drugi zablokowali obrońcy, trzeci odbił się najpierw od poprzeczki, potem od głowy Marcina Wróbla, a czwarty zatrzepotał w siatce. Na listę strzelców wpisał się wprowadzony 10 minut wcześniej Kasprzak.
W 67. minucie pierwsze zmiany przeprowadził trener Bobla. Boisko opuścili Deniss Rakels i Krystian Lelek, a pojawili się na nim Sławomir Chmiel i Michał Głogowski. Minutę później bardzo dobrą sytuację miała Radunia. Dośrodkowanie z lewej strony boiska minimalnie minęło głowę napastnika gospodarzy. Mimo gry w osłabieniu to drużyna z Kaszub nadawała ton drugiej połowie.
Hutnicy przyspieszyli grę w okolicy 80. minuty. Najpierw mocny, plasowany strzał oddał Patryk Kieliś, a potem ładna akcja prawą stroną zakończyła się niecelnym wycofaniem Michała Głogowskiego. Pięć minut później uratował nas Wiktor Kaczorowski. Świetnym zagraniem obsłużony został Hubert Zwoźny, strzelił mocno po ziemi, ale piłka wyszła na rzut rożny.
Po tej akcji gra przeniosła się pod drugą bramkę. Dwa strzały, dwa rzuty rożne. Po tym drugim piłka przeszyła pole karne, jeden z graczy Dumy Nowej Huty potężnie huknął w stronę bramki Tułowieckiego, ale trafił w głowę Marcina Wróbla. W doliczonym czasie do bramki trafili jeszcze gospodarze, ale sędzia odgwizdał spalonego.
Stężyca została częściowo odczarowana. Udaje nam się wywieźć jeden punkt z bardzo trudnego terenu. Mimo gry w przewadze straciliśmy bramkę i mecz zakończył się remisem. Kolejne spotkanie Hutników już w najbliższą niedzielę, kiedy to podejmiemy na własnym stadionie rezerwy Zagłębia Lubin.
Chcemy również serdecznie podziękować siedmiu kibicom, którzy przejechali ponad 600 kilometrów, aby wspierać Klub na stadionie w Stężycy. Jesteście najlepsi!
Radunia Stężyca - Hutnik Kraków 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Wróbel 10, 1:1 Kasprzak 56
Hutnik: Kaczorowski - Marcinkowski, Kubowicz, Wenger, Kieliś - Lelek (Głogowski 67’), Drąg, Zawadzki, Świątek - Rakels (Chmiel 67’), Wróbel.
Radunia: Tułowiecki - Straus, Dejewski, Bogusławski, Nowicki (Słomka 55’) - Furman (Kasprzak 46’), Czajkowski, Spataru (Biskup 76’), Zwoźny, Łuczak - Kuzimski.
Sędziował: Aleksander Borowiak.
Żółte kartki: Spataru, Łuczak (dwie), Czajkowski - Kubowicz, Świątek.
Czerwona kartka: Łuczak (za dwie żółte).