Zacięty mecz na szczycie

To dla obu drużyn miał być mecz o sześć punktów. Chojniczanka ma apetyt na bezpośredni awans, my zaś walczymy o baraże. Spotkanie było naprawdę zacięte i ciekawe, choć pełnego rozstrzygnięcie nie przyniosło.

Strzelanie rozpoczęliśmy szybko. W 3. minucie prawym skrzydłem popędził Krystian Lelek, znakomicie wyszedł na pozycję mijając obrońcę i celnie dograł w pole karne do Denissa Rakelsa. Obrońcy byli tym zupełnie zaskoczeni, Łotysz miał w "szesnastce" tyle miejsca, że mógł się zapytać bramkarza, w który róg chciałby strzał. Następnie oddał mocny, niski strzał po długim rogu pokonując golkipera gospodarzy.

W 12. minucie mieliśmy dwie dobre okazje na podwyższenie prowadzenia. Najpierw akcję środkiem przeprowadził Dominik Zawadzki, dograł na prawo do Krystiana Lelka, ten jednak przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę później Hutnicy odzyskali piłkę, prawą stroną popędził Marcin Wróbel, zwiódł obrońcę dryblingiem i zagrał w stronę Krzysztofa Świątka. Nasza legenda nie podniosła jednak prowadzenia - piłka minęła bramkę gospodarzy.

20. minuta to kolejna znakomita szansa na podwyższenie prowadzenia. Z rzutu wolnego wykonywanego w okolicy 23. metra uderzył Dominik Zawadzki. Strzał był mocny, miał dobrą rotację, ale obił słupek bramki Chojniczanki. Za chwilę otrzymaliśmy kolejny dowód, że trzeba wykorzystywać sytuacje, bo mogą się one zemścić.

Dwie minuty po rzucie wolnym gospodarze wyrównali. Świetną akcję przeprowadził Hide Vitalucci, który zagrał do Valērijsa Šabali, który delikatną podcinką pokonał Doriana Frątczaka. Na wślizgu wzdłuż linii bramkowej poleciał jeszcze Kamil Głogowski, ale piłka po koźle przeleciała nad naszym młodym obrońcą o wpadła do bramki.

10 minut później próbowaliśmy odpowiedzieć po świetnej dwójkowej akcji Patryka Kielisia i Krzysztofa Świątka. Sama akcja przyniosła rzut rożny, po którym oddaliśmy dobry strzał głową. Niestety, minął on minimalnie słupek bramki Michała Antkowiaka. W 37. minucie głową uderzał jeszcze Marcin Wróbel, ale ponownie lepszy był Antkowiak.

Pięć minut przed końcem pierwszej części spotkania ponownie prawym skrzydłem szarpnął Krystian Lelek. Jego dośrodkowanie wybili obrońcy, ale piłka trafiła pod nogi Patryka Kielisia, który potężnie huknął z dystansu. Piłka minęła jednak poprzeczkę i spadła na górną część siatki bramki gospodarzy.

W drugą połowę również weszliśmy mocno, ale bez natychmiastowego efektu. Przez pierwsze kilka minut mieliśmy kilka fajnych dośrodkowań, ale zabrakło albo ostatniego dotknięcia, albo lepszej finalizacji.

W 51. minucie rewelacyjnym podaniem za linię obrony popisał się Kamil Głogowski. Naprawdę, przypomniał nam się Andrea Pirlo czy Xabi Alonso. Dominik Zawadzki idealnie wybrał moment biegu, pięknie przyjął piłkę i chciał w sytuacji sam na sam lobować Michała Antkowiaka, ale bramkarz gospodarzy zostawił w górze jedną rękę i zbił piłkę do boku.

Pięć minut później było groźnie po rzucie rożnym. Piłka trafiła na głowę Igorsa Tarasovsa, ale Łotysz uderzył minimalnie obok bramki.

Wymarzone prowadzenie przyszło dwie minuty później. Piłka w polu karnym obijała zawodników zarówno Hutnika jak i Chojniczanki, ale ostatecznie trafiła pod nogi Krzysztofa Świątka, który mądrze uderzył po ziemi pokonując Michała Antkowiaka.

Podczas kolejnej akcji podbramkowej doszło do niezwykle niebezpiecznego zdarzenia. Kamil Głogowski zderzył się głową z Oskarem Paprzyckim. Obydwaj zawodnicy stracili na chwilę przytomność, konieczna była interwencja medyków. Najważniejsze, że obaj byli w stanie opuścić boisko o własnych siłach. Oczywiście ani jeden, ani drugi nie byli już w stanie kontynuować gry.

W 80. minucie gorąco zrobiło się pod naszą bramką. Strzelec pierwszego gola dla gospodarzy zmylił naszą obronę, odegrał na prawo do Petra Kolesara. Słowak huknął potężnie, ale na nasze szczęście obok bramki. Minutę później ponownie próbował szczęścia, ale świetną, instynktowną interwencją popisał się Dorian Frątczak.

Siedem minut później doszło do sporej kontrowersji. Dorian Frątczak popisał się dobrą interwencją po strzale z dystansu, ale do piłki dobiegał Hide Vitalucci. Dorian Frątczak podbiegł do niego, aby skrócić kąt, a Japończyk upadł w polu karnym. Sędzia podyktował "jedenastkę", choć na powtórkach wyraźnie widać było, że faulu nie było. Straciliśmy gola, a na dodatek Frątczak obejrzał żółtą kartkę.

Sędzia doliczył osiem minut. W piątej minucie doliczonego czasu piłkę głową zgrał Marcin Wróbel, popędził za nią Deniss Rakels. Łotysz wyszedł sam na sam z bramkarzem gospodarzy, ostatnie dotknięcie piłki było jednak zdecydowanie za mocne, i Antkowiak bez problemu ją wyłapał.

Obiektywnie patrząc, był to bardzo ciekawy mecz. Zacięty, z dużą ilością walki i dobrych sytuacji. Podzieliliśmy się punktami, choć patrząc na przebieg gry trzeba przyznać, że każda z drużyn mogła przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Cieszy natomiast wysoka intensywność przez 90 minut i charakter pokazany przez Hutników. 

Kolejne spotkanie rozegramy w następną sobotę o 17:30. Będzie to wyjazdowy mecz przeciwko Sandecji Nowy Sącz.

Chojniczanka Chojnice - Hutnik Kraków 2:2 (1:1)

Valērijs Šabala 22, Grzegorz Szymusik 88 (k) - Deniss Rakels 3, Krzysztof Świątek 58

Chojniczanka: 1. Michał Antkowiak - 26. Czesław Raburski, 8. Tomasz Boczek, 14. Andrias Edmundsson, 19. Sebastian Szczytniewski (61, 77. Antoni Prałat) - 27. Hide Vitalucci, 7. Błażej Szczepanek (74, 98. Peter Kolesár), 6. Oskar Paprzycki (65, 40. Killian Benvindo), 20. Valērijs Šabala, 80. Dominik Banach (61, 54. Grzegorz Szymusik) - 11. Alef Firmino (74, 9. Daniel Skiba).

Hutnik: 1. Dorian Frątczak - 11. Patryk Kieliś (88, 30. Filip Jania), 32. Igors Tarasovs, 47. Kamil Głogowski (65, 45. Daniel Hoyo-Kowalski), 23. Jakub Marcinkowski - 9. Krystian Lelek, 6. Maciej Urbańczyk, 7. Krzysztof Świątek (60, 27. Marcin Budziński), 8. Dominik Zawadzki (88, 21. Karol Szablowski), 92. Deniss Rakels - 99. Marcin Wróbel.

Żółte kartki: Boczek, Edmundsson, Szymusik - Głogowski, Kieliś, Frątczak, Urbańczyk.

Sędziował: Mateusz Jenda (Warszawa).

Wstecz