"Za dziesięć dwudziesta" (3) - hutniczy komentarz subiektywny

Przerwana sztafeta reprezentantów

 


Czesław Michniewicz powołał ostateczną kadrę na zbliżający się nieuchronnie mundial w Katarze. Nie ma w niej, o zgrozo, żadnych rodowitych nowohucian. Jedyną szansą na symboliczny, hutniczy akcent mogła być nominacja dla Adama Buksy, który miał u progu swojej kariery epizod w juniorach Hutnika. Po części ze względu na kontuzje Buksa nie znalazł się wśród jadących na mistrzostwa. Ale trzeba pamiętać, że w XXI wieku na największych piłkarskich imprezach kilku byłych piłkarzy klubu z Suchych Stawów miało swój solidny udział.

 

Buksa nie ma fuksa

Buksa, choć na mundialu nie zagra, wniósł w awans swój wkład. Zagrał w meczach z Albanią, San Marino i Anglią, strzelając łącznie pięć goli. A to wszystko jeszcze pod wodzą Paulo Sousy. Portugalczyk prowadził w międzyczasie kadrę Polski na Euro 2020 (rozgrywanego w 2021), lecz i tam Adama zabrakło.

Pirania Nawałki

Poprzednikiem Sousy był z kolei Jerzy Brzęczek, pod którego sterami zagrał w reprezentacji Polski ostatni, stuprocentowy wychowanek i były piłkarz Hutnika, czyli Michał Pazdan. Ostatniego spotkania z orzełkiem na sercu aktualny piłkarz Jagiellonii jednak dobrze wspominać nie może. Był zamieszany w stratę jednej z bramek i od tego czasu drzwi kadry zostały dla niego przez Brzęczka zamknięte. Dużo lepsze wspomnienia ma na pewno były defensor Hutnika z kadencją Adama Nawałki. Zaliczył podczas niej gro meczów, zarówno w eliminacjach, jak i w imprezach docelowych, czyli na Euro 2016 i na MŚ 2018. Zwłaszcza pierwszy występ, na francuskich boiskach, był po prostu spektakularny, a Michał popisywał się przed światem zagraniami i cechami, z których słynął już w Hutniku. Wślizgi, odbiory piłki, nieustępliwość, czytanie gry, walka – z tego zapamiętaliśmy „Piranię z Nowej Huty” w biało-czerwonych barwach. Warto w tym miejscu przytoczyć anegdotę z lata 2016, ze spotkania z mieszkańcami Niepołomic (gdzie Michał ma dom) po zakończeniu turnieju. Otóż jeden z naszych kibiców był świadkiem rozmowy kilku młodych chłopaków.

- A gdzie Michał zaczynał trenować?
- W Hutniku Kraków.
- To my chcemy się zapisać do Hutnika!

 
Sęk w tym, że nasz klub wtedy jeszcze szkółki piłkarskiej dla najmłodszych piłkarzy nie miał. Na szczęście w porę, bo raptem rok później, to nadrobiono. A Michał stał się twarzą prężnie działającej akademii. To właśnie jego pokaźnych rozmiarów wizerunek zdobi korytarz jednego z hutniczych budynków.

Warto dodać, że Michał Pazdan w reprezentacji zaistniał już dekadę przed swoimi latami świetności. Tuż po transferze z Hutnika do Górnika Zabrze (2007) przyuważył i powołał go reprezentacji Leo Beenhakker. W połowie grudnia Michał zagrał w towarzyskim meczu z Bośnią i Hercegowiną. Choć mecz nie był oficjalne uznany przez FIFA, to dla dwudziestolatka musiało to być nie lada wydarzenie. Wszak ledwie pół roku wcześniej rywalizował z piłkarzami takich drużyn jak AKS Busko-Zdrój, Kolejarz Stróże czy Wierna Małogoszcz. Występ w tym meczu, może nie było aż takim szokiem (grano krajowym składem), o tyle już sam wyjazd na Euro 2008 wywołał sensację. Niestety, całe, nieudane zresztą, mistrzostwa Michał przesiedział na ławce. Mimo to za samo powołanie "Pazdka" na Euro Hutnik, jako jego niedawny klub, zainkasował od UEFA 33,5 tys. euro.

 


Angole na Suchych Stawach

Po kadencji Holendra nastąpił czas Franciszka Smudy i przygotowań do Euro 2012, granych w Polsce i na Ukrainie. Te mistrzostwa zapamiętamy, głównie ze względu na pobyt reprezentacji Anglii na Suchych Stawach, bo właśnie u nas mieściła się baza treningowa "Synów Albionu". Nowa Huta ze swojej roli wywiązała się bez zarzutów, niestety występ naszej reprezentacji był ogromnym rozczarowaniem. Nie wygraliśmy żadnego meczu i nie wyszliśmy z grupy. To okres gdy rolę jedynego wychowanka Hutnika w kadrze pełnił Marcin Wasilewski. Były obrońca z Suchych Stawów był zresztą podstawowym piłkarzem Polski już w trakcie cyklu Euro 2008. Grał też w paru mniej znaczących meczach przed Mistrzostwami Świata 2006, ale na imprezę nie pojechał. Ogólnie w reprezentacji zaistniał w czasach po kadencji Jerzego Engela (jesień 2002), a przed czasami Nawałki (2013).

 

Olimpijczyk i Góral

Pora na kolejny krok w przeszłość. U progu XXI wieku reprezentację prowadził Jerzy Engel. Zadanie miał jedno: awans na mundial po szesnastu latach. I cel swój zrealizował, a pomogli mu w tym dwaj byli piłkarze Hutnika. Marek Koźmiński to nawet wychowanek, który reprezentował świetne pokolenie młodych piłkarzy z Suchych Stawów, którzy najpierw wprowadzili HKS do ekstraklasy, z potem byli jej rewelacją. Postawa hutników nie uszła uwadze selekcjonera kadry olimpijskiej, Janusza Wójcika, który zabrał na igrzyska w Barcelonie poza Koźmińskim, także Mirosława Waligórę. A ci przywieźli do Nowej Huty srebrne medale. Drugim ważnym graczem Engela był Tomasz Hajto. On co prawda wychowankiem Hutnika nie był (sprowadzono go z Makowa Podhalańskiego), ale debiutował w jego barwach w ekstraklasie. Zagrał na Suchych Stawach kilka sezonów, skąd przeniósł się do Górnika Zabrze, a stamtąd do Niemiec. W bardzo wymagającej Bundeslidze może nie był gwiazdą, ale na pewno miał w niej mocną pozycję, pograł np. w Lidze Mistrzów i zdobył dwa puchary Niemiec.

 

Tajna broń nie wypaliła

Tyle o XXI wieku. A wcześniej? Lata dziewięćdziesiąte to zdecydowanie najlepszy okres w historii piłkarzy Hutnika. Siedem lat w ekstraklasie, puchary, wiadomo... Za to dla reprezentacji Polski... najgorszy. Świadczy o tym brak awansu na jakąkolwiek mistrzowską imprezę. Na ostatni w tej dekadzie mundial nie awansował Antoni Piechniczek. Zdecydował o tym m.in. mecz z Anglią na Stadionie Śląskim wiosną 1997 roku. Tajną bronią selekcjonera Polaków miał być wchodzący z ławki Waldemar Adamczyk. Czyli nie były, a aktualny piłkarz Hutnika Kraków, który zresztą tej samej wiosny spadł z Ekstraklasy, a Adamczyk w owym sezonie zdobył 10 goli. Sporo to mówi o ówczesnym stanie naszego napadu. To tak, jakby Paulo Sousa walcząc o mundial ratował się np. Bartoszem Śpiączką, czyli snajperem zeszłorocznego spadkowicza, Górnika Łęczna, zamiast piłkarzami Barcelony, Serie A czy nawet MLS. Niestety, skończyło się to, tak jak musiało. Kolejnymi eliminacjami przegranymi z kretesem.

Adamczyk zagrał jeszcze minutę w kolejnym meczu reprezentacji, z Gruzją, i był to, jak do tej pory, ostatni występ aktualnego piłkarza Hutnika w pierwszej reprezentacji Polski.

 

Zawieruszona pałeczka

Od Koźmińskiego i Hajty, przez Wasilewskiego po Pazdana. Tak wyglądała sztafeta byłych piłkarzy Hutnika na wielkich imprezach piłkarskich w XXI wieku. Niestety jej czas minął bezpowrotnie. Pora na nowe pokolenie. Wizerunek Pazdana w budynku akademii nie jest przypadkowo. Michał to doskonały przykład, że zaczynając w Hutniku, nawet w III lidze, można z czasem znaleźć się na salonach.

 

Huta czeka, my czekamy

Czy doczekamy się kolejnych byłych (a najlepiej aktualnych...) piłkarzy Hutnika w reprezentacji Polski? Na pewno nie w najbliższych latach. Przeglądając kadry zespołów z Ekstraklasy próżno tam szukać byłych piłkarzy Hutnika (poza wyjątkami typu Piotr Tomasik). Swoje zrobiły zawirowania wokół naszego klubu (a co za tym szkolenia) między pierwszą a drugą dekadą XXI wieku. Ale powoli się odbudowujemy Co o tym świadczy? Oczywiście... powołania do reprezentacji. Póki co młodzieżowych. Jak na razie do reprezentacji byli wzywani tacy piłkarze, jak Kamil Głogowski czy Szymon Waligóra. Czekamy na resztę!

 


PS

Kibice, którzy zaczynali interesować się piłką w latach dziewięćdziesiątych lub wcześniej zapewne bardzo dobrze kojarzą czołówkę magazynu „Gol”. Jest tam zawarty fragment meczu Polska-Brazylia z mundialu '86, a konkretnie atomowe uderzenie w poprzeczkę jednego z reprezentantów Polski. Autorem, niestety niewykorzystanej, sytuacji jest nie kto inny jak Jan Karaś. Czyli... były piłkarz i wychowanek Hutnika Kraków, wówczas zawodnik Legii. Kto wie, jakby potoczyły się losy reprezentacji na tym turnieju, gdyby padła wtedy bramka. Na pewno byśmy mieli wśród wychowanków autora jednego z piękniejszych goli dla Polski w historii wielkich imprez piłkarskich...

Wstecz