1 sierpnia 2021. Gdy cała Polska szykuje się do obchodów 77 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego Hutnik inauguruje drugoligowy sezon 2021/22. Na niegdyś ekstraklasowym stadionie przy ulicy Oporowskiej we Wrocławiu gramy z rezerwami tamtejszego Śląska. Zaczyna się nieźle. Po golu Wojcinowicza do przerwy prowadzimy. Druga połowa to już bardziej oczekiwanie no końcowy gwizdek i przypieczętowanie udanego początku rozgrywek. Gdy w doliczonym czasie gry hutnicy mają rzut rożny wydaje się, że nic nie jest w stanie nam zabrać pierwszych trzech punktów.
Niestety.
Ostatnia akcja Wrocławian. Daniel Hoyo-Kowalski daje, minimalny, ale jednak, pretekst sędziemu do podyktowania karnego przeciwko nam. 1:1. Jest niedosyt, ale postawa i punkt przywieziony z terenu zawsze nam nie leżących rezerw napawa lekkim optymizmem.
Niestety.
Kolejne sześć meczów przegrywamy i ta wyrwa punktowa ciąży nam już do końca sezonu i strefy spadkowej nie opuściliśmy nawet na moment. Oczywiście dzięki nieustępliwej walce o 15 miejsce los się do nas uśmiechnął.
Końcówka maja 2023. Znów ruszamy na Oporowską, tym razem na ostatni wyjazd sezonu. O ile poprzedni tam zaczynaliśmy, to ten praktycznie kończymy. W odróżnieniu od poprzednich lat teraz lepiej radzimy sobie z rezerwami ekstraklasowiczów. 4 punkty z Lechem, 3 z Zagłębiem i, póki co, 3 ze Śląskiem to konkretna zdobycz, która mocno przyczyniła się do tego, że już jestem o krok od celu. Wygrana po golu dla nas z karnego w 90 minucie? Święty, zrób to.