Kapitalną serie zanotowali piłkarze Hutnika w ostatnim czasie. Trzy zwycięstwa z rzędu oddaliły nas na siedem punktów od strefy spadkowej. Co ważne, dwa z nich odnieśliśmy z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie – Garbarnią i Górnikiem Polkowice. Do tego wyjazdowa wiktoria w odległym Elblągu.
Ostatnią taką serię hutnicy mieli dwa lata temu. Wówczas zaczęliśmy ją od ogrania u siebie Błękitnych Stargard (4:1), potem nasi zawodnicy spisali się na medal w Częstochowie pokonując jedną bramką Skrę, a serię zakończyła derbowa wygrana z Garbarnią 2:0, choć pamiętajmy, że „Brązowi” mieli w tym meczu rzut karny, który znakomicie obronił Arkadiusz Leszczyński.
Tamta seria znacznie przybliżyła nas do utrzymania, ale nie była decydująca. W kolejnych ośmiu meczach musieliśmy wyszarpać kolejne punkty. A rywali mieliśmy bardzo trudnych. I wyzwaniu podołaliśmy. Przywieźliśmy komplet z Suwałk. Rozbiliśmy u siebie 5:0 Motor, a utrzymanie przypieczętowaliśmy po horrorze w Rzeszowie i wygranej ze Stalą 3:2.
Teraz także los mamy w naszych rękach, a rywale są równie wymagający, co wtedy. Cztery z ostatnich sześciu meczów gramy z zespołami walczącymi o awans do 1 ligi. Tak, jak wiosną 2021 są to ogólnie uznane marki, takie jak np. Motor Lublin czy Stomil Olsztyn. Do Nowej Huty przyjedzie także rewelacja tegorocznej edycji Pucharu Polski – KKS Kalisz. Wszelkie wyliczenia pokazują, że do pewnego utrzymania potrzebne jest sześć punktów (na osiemnaście możliwych). Warto je zgarnąć jak najszybciej, żeby czerwcowy mecz ze Zniczem przypominał sielanką sprzed dwóch lat, gdy na Suche Stawy przyjechał Sokół Ostróda.
Pierwsza okazja do punktowania już w niedzielę. I do przełamania małej klątwy Areny Lublin, na której nasz bilans do tej pory jest następujący: trzy mecze, trzy porażki, bramki 0:8. Z Garbarnią obaliliśmy wielkanocną niemoc, pora na lubelską!