"Za dziesięć dwudziesta" (24) - hutniczy komentarz subiektywny

Wielkanocna sobota roku 2018 wypadła w ostatni, pochmurny i deszczowy, dzień marca. Tego dnia Hutnik podejmował na Suchych Stawach swoją czwartoligową zmorę – Jutrzenkę Giebułtów. Godzinę meczu ustalono dość nietypową, bowiem pierwszy gwizdek arbitra zabrzmiał już o 10:00. Wcześniej na płycie boiska odbyło się zwyczajowe święcenie pokarmów. Piłkarze Hutnika potraktowali rywala niezwykle serio. Trudno się dziwić – w rundzie jesiennej górą była Jutrzenka, wygrywając z faworytem 4:1. Sezon wcześniej przy Ptaszyckiego także wygrali nasi rywale. Mimo prowadzenia do przerwy 2:0 przegraliśmy 2:4... Tym razem też początek mieliśmy obiecujący. W 30 minucie po dwóch golach Gawęckiego i jednym Bieniasa prowadziliśmy 3:0. Goście jednak nie odpuścili i jeszcze przed przerwą zdobyli dwa kontaktowe gole. Druga połowa była dość nerwowa. Na szczęście w końcówce zwycięstwo klubu z Nowej Huty ukoronował Król. Wygraliśmy 4:2 i kibice oraz piłkarze mogli w spokoju i radości rozejść się na Wielkanoc.

Była to ostatnia jak do tej pory wygrana Hutnika w meczach rozgrywanych w Wielką Sobotę.

Wiosną 2018 hutnicy pewnie awansowali do III ligi, gromiąc rywali w lidze i barażach. Dało nam to przepustkę do zupełnie innego, piłkarskiego świata. Przynajmniej jeśli chodzi o niektóre kluby i stadiony. Wielkanoc 2019 stała pod znakiem wyjazdu do Lublina. Wielu z nas wspomina ten dzień bardzo dobrze, ale głównie ze względu na postawę kibiców Hutnika. Nowohucianie zaliczyli jeden z lepszych wyjazdów w swojej historii, stawiając się na nowoczesnym stadionie Motoru w 250 osób. Na boisku już tak kolorowo nie było. Odmłodzony Hutnik przegrał z Lublinianami 2:0. 

Następna sobota wielkanocna wypadła zaraz na początku pandemii. Liderujący w tabeli Hutnik miał w wówczas zagrać z Siarką w Tarnobrzegu. Niestety, niemal cała runda wiosenna została anulowana.

Dalszych losów nie ma sensu po raz kolejny przytaczać, ważne jest to, że podczas Wielkanocy 2021 byliśmy już w 2 lidze. Ale pandemia nadal trwała w najlepsze. Co prawda piłkarze mogli grać, ale kibice nadal stanowili śmiertelne zagrożenie na stadionach. Oczywiście spragnieni futbolu i emocji fani Hutnika pojawiali się pod płotem stadionu przy Ptaszyckiego. HKS zaczął rundę obiecująco, choćby wygrywając w Katowicach i Grudziądzu. Wydawało się, że także Znicz jest "do zgaszenia". Nic z tego. Pruszkowianie zrobili nam przedwczesnego dyngusa i wygrali 3:1. Na szczęście szybko się osuszyliśmy i w drugiej części rundy zaświeciło dla nas słońce. 

Jeszcze bardziej „zlani” byliśmy rok później. W dalekich Suwałkach wielkanocny mecz zaczął się od kuriozalnego gola samobójczego miejscowych. Nasza radość trwała jednak krótko. Tamci mieli w składzie nie tyle jednego, a dwóch Lewandowskich i sprali nas 5:1. 

Cóż za chichot losu, że to właśnie sprawcy naszej największej porażki w sezonie 2021/22 wycofali się z ligi chwilę po jego zakończeniu i ustąpili nam miejsca w 2 lidze.

I w kolejnym sezonie walka o to miejsce znów jest zadaniem karkołomnym. Co prawda aktualnie jesteśmy nad kreską, ale droga do utrzymania jest nadal wyboista. Na jej drodze w sobotę stanie nasza sąsiadka, nie tylko na mapie, ale i w tabeli – Garbarnia.

Mamy się za co rewanżować. I za porażkę jesienią 4:2. I za poprzednie wielkanocne klęski. Już nie wspominając o ostatnim meczu derbowym, jaki graliśmy w Wielką Sobotę. A było to wiosną 2016. Ale tamtego, pokutnego wyniku może już nie przypominajmy. Pora na wielkanocne przełamanie. Alleluja HKS!

 

Wstecz