"Za dziesięć dwudziesta" (22) - hutniczy komentarz subiektywny

Jeszcze się zima na dobre nie skończyła, a już w meczach Hutnika mamy istny „kwiecień-plecień”. Po solidnej, choć nie idealnej, zdobyczy na wyjazdach nie zostało prawie nic, gdyż roztrwoniliśmy to w meczu u siebie z Radunią. Chyba szybko musimy zapomnieć o spokojnej wiośnie i nastawić się na ciężką batalię do końca rozgrywek.

W zimie w Hutniku działo się sporo dobrego. Przyklepano temat spółki, ściągnięto paru solidnych piłkarzy. Kto jednak myślał, że te ruchy sprawią, że rywale rozłożą przed nami dywan srogo się rozczarował. Takie ruchy w Polsce dzieją się wszędzie, od wielu lat. Gdy my organizowaliśmy klub praktycznie od zera, potem robiliśmy zrzutki by nie odcięto ogrzewania i było kim grać, w Polsce wiele klubów z naszego wcześniejszego (lub niższego) poziomu rozwijało się, przekształcało, dokapitalizowało, rozbudowywało bazę. My w tym temacie dopiero raczkujemy i daleka droga przed nami. 

Czteropunktowa zdobycz sprawia, że nadal balansujemy na krawędzi strefy spadkowej. A stawka z dolnej części tabeli 2 ligi jest w tym roku wyjątkowo wyrównana. Nikt nie odpuszcza. Zespoły wychodzą z największych kryzysów. Świetny tego przykład mieliśmy w poprzedniej kolejce. Po sześciu kolejnych porażkach swój mecz wygrał GKS Jastrzębie. Ograł Siarkę, choć to tarnobrzeżanie sprawili lepsze wrażenie w niedawnym meczu z nami. Jeszcze lepszy numer zrobiła Garbarnia. Będąc na ostatnim miejscu w tabeli przegrywała już 2:0 bardzo ważny mecz z rezerwami Śląska. Sytuacja beznadziejna? Nie dla krakusów. „Brązowi” odrobili z nawiązką straty, a trzy punktu wywiezione z Wrocławia pozwoliły im opuścić strefę spadkową. Naszym kosztem. 

Przed nami morderczy, 12-rundowy pojedynek. Każda batalia będzie ciężka, choć ich ranga jest różna. Mamy przed sobą i mecze z sąsiadami w tabeli u siebie (Zagłębie II, Garbarnia, Górnik) i wyjazdy do faworytów ligi (Kołobrzeg, Kalisz, Warszawa). Sam nie wiem co trudniejsze, choć wszędzie do podniesienia z ringu są trzy bezcenne punkty. 

Zwłaszcza, że mamy swoje atuty. O ile, jak wiadomo, jedna jaskółka wiosny nie czyni, o tyle nasz Wróbel zaczął rundę śpiewająco, strzelając w każdym meczu. Teraz pora na trafienie na terytorium, gdzie dominują mewy.

Wstecz