"Za dziesięć dwudziesta" (16) - hutniczy komentarz subiektywny

Niedawni trenerzy rywali Hutnika sprzed paru lat odgrywają kluczową rolę w swoich obecnych klubach. W ekstraklasie osiągają wyniki ponad stan, dzięki czemu są, przynajmniej przez niektóre media, brani pod uwagę jako kandydaci do przyszłego sztabu reprezentacji Polski.

Nową świecką tradycją w polskim piłkarstwie jest coroczny wybór selekcjonera naszej kadry narodowej. Od trzech lat na przełomie grudnia i stycznia trwa swoisty wyścig, która redakcja pierwsza ogłosi nazwisko najważniejszego trenera w naszym kraju. Niektóre wybijają się przed szereg najbardziej absurdalnymi propozycjami. Dość powiedzieć, że w przestrzeni publicznej w ostatnich miesiącach pojawiali się i trenerzy ze światowego topu, jak i ci, którzy nawet na polskim rynku nie należą do tzw. „gorących nazwisk”.

Przy okazji tej giełdy padają też przeróżne pomysły na usprawnienie gry naszej reprezentacji. Jedni chcą koniecznie stworzyć etat dyrektora sportowego kadry, inni wymagają dokooptowania do selekcjonera kilku asystentów, najlepiej z nowego pokolenia polskich trenerów. W przypadku ewentualnego obsadzenia tej drugiej funkcji w dyskusjach medialnych pojawiły się dwa nazwiska szkoleniowców, z którymi mieliśmy nie tak dawno okazję rywalizować w rozgrywkach ligowych. Podczas debat w przeróżnych programach publicystycznych wymieniano takich trenerów, jak Janusz Niedźwiedź i Dawid Szulczek.

Z pierwszym z nich mierzyliśmy się w sezonie 2018/19. Prowadzona przez Niedźwiedzia Stal Rzeszów była głównym faworytem III ligi grupy 4. Jednak hutnicy, który do sezonu przystępowali w roli beniaminka, sezon rozpoczęli znakomicie. Do historii przejdzie choćby spektakularne zwycięstwo 5:3 z Motorem Lublin, czy wygrana w Ostrowcu po golu w 97 minucie. Mecz ze Stalą zapowiadał się wybornie. I faktycznie, wypełnione po brzegi sektory kibiców obu klubów miały co oglądać.

Przyjechaliśmy tylko po to, żeby wygrać. Przyjechaliśmy po swoje i swoje bierzemy do Rzeszowa – grzmiał trener Niedźwiedź mobilizując swoich piłkarzy tuż przed pierwszym gwizdkiem. Jednak podopieczni Leszka Janiczaka ani myśleli się przestraszyć. Po zaciętym meczu szlagier kończy się wynikiem 1:1.

Hutnik postawił się nam i grał naprawdę dobrze. Jako pierwsza drużyna mogła się z nami równać posiadaniem piłki – podsumował szkoleniowiec gości.

W rewanżu już tak dobrze nie było. Odmłodzona drużyna z Nowej Huty przegrała ze Stalą, która parę tygodni później była w 2 lidze.

Niedźwiedź po roku zmienił klub na Górnik Polkowice i znów spotkał się z Hutnikiem. W drugoligowych potyczkach był dla nas bezlitosny, wygrywają dwa razy po 3:0. Górnik awansował do 1 ligi, a trener Niedźwiedź znów zmienił pracę, tym razem obejmując drużynę Widzewa. Łodzianie dali mu jeden cel – awans do ekstraklasy, który Niedźwiedź zrealizował. Świetną pracę kontynuuje w najwyższej klasie rozgrywkowej. RTS jest rewelacją ligi i po jesieni zajmuje trzecie miejsce.

Bardziej zróżnicowane wspomnienia z Hutnikiem ma z kolei Dawid Szulczek. Jako trener Wigier Suwałki grał z nami trzykrotnie. Najpierw goście wygrali na Suchych Stawach 2:1. Na wyjeździe jednak to hutnicy byli górą, a gola w końcówce wypracował Filip Handzlik do spółki z obrońcą gospodarzy. Na mecz z Wigrami przypadł też debiut Krzysztofa Lipeckiego w kolejnym sezonie. Efekt „nowej miotły” zadziałał i pogrążony w kryzysie Hutnik sensacyjnie wygrał.

A jeszcze większym zaskoczeniem było to, że nieco ponad miesiąc po porażce z nami trener Szulczek znalazł się w... ekstraklasie. Miał trudne zadanie zastąpienia w roli szkoleniowca Warty Poznań Piotra Tworka. I z zadania wywiązał się bardzo dobrze. Skazywana, jak co roku, na pożarcie Warta spokojnie utrzymała się w lidze, zajęła 11 miejsce, wyprzedzając takie kluby jak Jagiellonia, Śląsk czy krakowska Wisła. A w obecnych rozgrywkach znów sobie radzi solidnie i zajmuje miejsce w górnej połowie tabeli. 

To pokazuje, że z miejsca, w którym jesteśmy, nie jest wcale aż tak daleko do szczytu, przynajmniej w naszym krajowym wydaniu. Oczywiście, na samą górę uda się wdrapać nielicznym trenerom i piłkarzom.

My nadal czekamy na następcę Michała Pazdana, który kilka miesięcy po grze w III lidze trafił do reprezentacji Polski, by kilka lat później zaliczyć spektakularny występ na Mistrzostwach Europy we Francji. Komu następnemu przytrafi się taka, hollywoodzka wręcz, przygoda?

 

Wstecz