W ramach 31. kolejki 2. Ligi zagraliśmy na wyjeździe z Olimpią Elbląg i po bezbramkowym remisie wracamy z województwa warmińsko-mazurskiego z jednym punktem. Samo spotkanie przebiegało w ferworze walki, zawodnicy obu ekip stworzyli sobie kilka dogodnych okazji, jak choćby Marcin Wróbel, po strzale którego piłka trafiła w spojenie, jednak żadnemu z obecnych na boisku piłkarzy nie udało się umieścić futbolówki w „sieci”.
Do jednego z najstarszych miast w Polsce jechaliśmy, wiedząc, że czekać będzie na nas niewygodny, walczący o uratowanie 2. Ligi rywal i spodziewać mogliśmy się twardego meczu – taki właśnie był i po 90 minutach walki zakończył się wynikiem 0:0, chociaż, zwłaszcza w pierwszej połowie, Chłopcom Hutnikom zabrakło nieco szczęścia.
Zaczęliśmy odważnie i spokojnie, starając się narzucić przeciwnikowi własny styl, a takie metody przynosiły efekt, bo już w 6. minucie świetną, zakończoną strzałem akcję, przeprowadził Marcin Budziński. Gracze Olimpii także szukali swoich szans, ale byli w tym mało skuteczni i nie przekładało się to na stwarzanie dużego zagrożenia pod bramką Doriana Frątczaka.
W 12. minucie błysnął Deniss Rakels, który przeprowadził fajną akcję i dośrodkował, a w konsekwencji tej szarży wywalczyliśmy rzut rożny, który mógł zakończyć się trafieniem. Po wykonanym kornerze do piłki dopadł Marcin Wróbel, soczyście uderzając, jednak futbolówka trafiła w spojenie.
Mniej więcej w połowie pierwszej odsłony spotkania boisko opuścił Igors Tarasovs, który doznał urazu – zastąpił go Patryk Kieliś, a trener Maciej Musiał przeprowadził kilka roszad w ustawieniu: Kamil Głogowski z prawej strony defensywy powędrował do środka. To nie koniec wymuszonych zmian, bo chwilę później pomocy potrzebował Wróbel (wszedł za niego Sławomir Chmiel).
W drugiej minucie doliczonego do regulaminowego czasu gry drugą żółtą, a w rezultacie czerwoną kartkę ujrzał Marcin Budziński i za chwilę sędzia zakończył premierowe 45 minut meczu na stadionie przy ulicy Agrykola 8.
Po przerwie Olimpia próbowała wykorzystać przewagę, jednak gra zespołu prowadzonego przez Sebastiana Letniowskiego nie sprawiała ogromnych problemów (była nieskuteczna) Hutniczej defensywie, która zwycięsko wychodziła z większości pojedynków. Napisać należy również o tym, że kolejny już raz, bardzo dobrze między słupkami spisywał się nasz goalkeeper. Sprowadzony zimą Frątczak pewnie interweniował czy to zaraz na początku drugiej części gry czy przy dośrodkowaniach „Olimpijczyków” (a tych nie brakowało).
Walczyliśmy... Gracze „HKS-u” dawali z siebie sporo, dużo wysiłku i chcieli osiągnąć jak najlepszy rezultat. W 63. minucie kapitalną akcję przeprowadził Patryk Kieliś, dryblingiem minął kilku rywali i został faulowany w okolicach szesnastego metra. Dobrym strzałem z rzutu wolnego popisał się Dominik Zawadzki, a piła minimalnie minęła bramkę gospodarzy. Dwie minuty przed zakończeniem meczu zaskoczyć elblążan chciał jeszcze Sławomir Chmiel, ale po jego uderzeniu futbolówka także przeszła delikatnie obok próbującego interweniować Witana. 0:0, z dalekiego wyjazdu wracamy do Krakowa z jednym punktem!
***
Olimpia Elbląg – Hutnik 0:0
Żółte kartki: Jakub Sangowski, Maciej Famulak, Bartłomiej Mruk - Marcin Budziński, Jakub Marcinkowski.
Czerwona kartka: Marcin Budziński (druga żółta).
Olimpia Elbląg: Witan – Sarnowski, Wierzba, Spychała, Stefaniak (Filipczyk), Danilczyk (Jóźwicki), Kozera (Sienkiewicz), Żak, Mruk, Sangowski, Famulak.
Hutnik: Frątczak – Marcinkowski, Tarasovs (Kieliś), Hoyo-Kowalski, Kamil Głogowski, Lelek (Michał Głogowski), Urbańczyk, Zawadzki, Budziński, Rakels – Wróbel (Chmiel).
Sędziował: Radosław Trochimiuk.