Weronika Raźny, specjalista ds. Marketingu i PR, w Hutniku pracuje od 2023 roku, ale z Nową Hutą związaną jest od dziecka. Często widzicie ją na stadionie, podczas domowych meczów naszego zespołu, a dziś możecie poznać jej biało-błękitno-niebieską historię.
Klub piłkarski to przede wszystkim tworzący go ludzie. Zawodnicy, trenerzy, prezesi, pracownicy i kibice. To oni właśnie są motorem napędowym pozwalającym trwać i rozwijać się na przestrzeni kolejnych dekad, a społeczność tworząca organizację z Ptaszyckiego jest wyjątkowa – o tym przekonywaliśmy się już niejednokrotnie.
Każda osoba zrzeszona pod „Hutniczą” banderą to inna historia, inne przeżycia czy inne wspomnienia związane z naszym klubem, dlatego, postanowiliśmy przedstawiać je w cyklu „Mój HKS”, którego kolejną odsłonę możecie właśnie czytać.
W czwartym tekście z serii przybliżamy sylwetkę specjalisty ds. Marketingu i PR, osoby, która dba o to, aby Hutnik rozwijał się nie tylko sportowo, a też na tych innych płaszczyznach. Przed Wami Weronika Raźny. Voila!
***
Pierwsza wizyta na stadionie Hutnika?
Pierwszy mecz Hutnika na jakim byłam to spotkanie z Radunią w marcu 2023 roku. Mecz odbył się bez kibiców, więc nie miałam jeszcze wtedy okazji poczuć atmosfery Suchych Stawów.
Najlepszy mecz, jaki widziałam na Suchych Stawach to...?
Zdecydowanie pucharowy mecz z Piastem Gliwice. Oglądam piłkę nożną odkąd pamiętam, ale chyba nawet podczas remontad Realu Madryt w Lidze Mistrzów, nie byłam tak zestresowana jak podczas karnych z Piastem. Dla mnie, i myślę, że dla kibiców także, Chłopcy Hutnicy wygrali ten mecz. Dostarczyli nam ogromnych emocji i walczyli do samego końca.
Niezapomniany wyjazd?
Zagłębie Sosnowiec – dużo emocji, pełno zwrotów akcji, hattrick „Głogo” a do tego fantastyczny doping kibiców. Bez wątpienia przepis na niezapomniany wyjazd.
Mój ulubiony zawodnik z przeszłości to...?
Nie jestem aż tak długo związana z Hutnikiem, więc nie będzie to daleka przeszłość. Krzysztof Świątek i Miłosz Drąg.
Bramka, którą pamiętam do dziś?
Chyba najbardziej zapadły mi w pamięci bramki „Szabli” i „Żenii” z pucharowego meczu z Piastem, które doprowadziły do wyrównania.
Dlaczego „HKS”?
Jestem z Nowej Huty, więc chyba nie mogło być inaczej. Zaczęło się od ogłoszenia o wolontariacie w dziale marketingu. Szczerze mówiąc, nie byłam przekonana czy to coś dla mnie. Mimo, że piłkę oglądam odkąd pamiętam to z polską ligą jakoś nie było mi po drodze. A teraz nie wyobrażam sobie weekendu bez meczu Hutnika. Gdyby ktoś mi to powiedział dwa lata temu to pewnie bym nie uwierzyła.
Hutnik znaczy?
Chyba odpowiem hasłem, które od jakiegoś czasu nam towarzyszy: „Historia Którą Stworzymy”.
Co lubię najbardziej podczas wizyt na Ptaszyckiego?
Myślę, że atmosferę i doping. Podoba mi się to, że kibice przychodzą całymi rodzinami, że możemy obserwować jak to starsze pokolenie kibiców zaraża miłością do piłki to najmłodsze. Ważna jest też dla mnie atmosfera poza trybunami. Pracuję z fantastycznymi ludźmi, więc każdy dzień spędzony w pracy to czysta przyjemność.
Wydarzenie związane z klubem, które utkwiło mi w pamięci?
Teraz powiem, że awans do kolejnej rundy Pucharu Polski po meczu z rezerwami Zagłębia. Ale mam nadzieję, że jak zapytasz mnie kolejnym razem, to odpowiem: „awans do 1. Ligi”.
Gdzie widzę „Dumę Nowej Huty” za 5 lat?
W Ekstraklasie, na nowym stadionie.