Mateusz Sowiński pojawił się w Hutniku tego lata, jest jednym z zawodników pozyskanych przez nasz klub podczas trwającego jeszcze okienka transferowego, ale zdążył już rozegrać dwa spotkania: z Wisłą Puławy oraz Wieczystą Kraków. Obecnie, wraz z drużyną, przygotowuje się do nadchodzącego meczu z Chojniczanką, ale znalazł chwilę by odpowiedzieć na parę pytań. Jak zawodnicy „HKS-u” podchodzą do najbliższej gry? Czego możemy spodziewać się w sobotę?
Mateusz Sowiński dołączył do drużyny prowadzonej przez trenera Macieje Musiała nie tak dawno temu, przyszedł z Garbarni, a w swoim piłkarskim CV ma występy w ekstraklasie, 1 lidze, mistrzostwo Polski U19, a także grę w młodzieżowej Lidze Mistrzów.
Obecnie, jak cała „Hutnicza ekipa” przygotowuje się i skupia na zbliżającej rywalizacji w ramach 6. kolejki Betclic 2. Ligi, w której zagramy u siebie z Chojniczanką Chojnice. Korzystając z okazji zadaliśmy mu kilka pytań, sprawdźcie!
***
Mateusz, wiem, że ciężko teraz pracujecie i skupiacie się na meczu z Chojniczanką, ale powiedz proszę jak oceniasz ten początek sezonu?
Istny rollercoaster, który jest widoczny po naszych wynikach do tej pory, słabsze mecze przeplatane tymi lepszymi.
A jakie nastroje panują obecnie w szatni?
Po takim meczu jak ostatnio, to myślę, że wszyscy możemy się domyślić. Fajne jest to, że po kilku dniach mamy szansę na to, żeby zamazać plamę po ostatnim spotkaniu i pokazać się z zupełnie innej strony.
Jaką różnicę dostrzegasz między 2 a 3 ligą po tych kilku spotkaniach?
Widać różnicę głównie w umiejętnościach zawodników, są one po prostu wyższe, jest dużo piłkarzy, którzy mają występy w wyższych ligach, z dużym doświadczeniem, często jeden błąd decyduje o tym, jaki będzie wynik spotkania.
Możesz powiedzieć jak podchodzicie teraz do sobotniego starcia z Chojniczanką?
Zapominamy o tym co się stało w ostatni weekend i jedyne o czym teraz myślimy to najbliższy mecz, który chcemy wygrać.
Czego zatem możemy się spodziewać?
Możemy spodziewać się drużyny, która zostawi serce na boisku i zrobi wszystko, żeby po ostatnim gwizdku cieszyć się ze zwycięstwa.