Hutnik - AS Monaco, czyli Europa na "Suchych Stawach"

10 wrzesień 1996 roku. Nowa Huta w gotowości, wypełniające się „Suche Stawy” i naszpikowane ówczesnymi gwiazdami AS Monaco, rywal naszych Chłopców Hutników w I rundzie Pucharu UEFA. Dobry mecz, gra w przewadze i pech - stracona bramka - w końcówce. Co to był za dzień, co to były za czasy, co to za wspaniałe i pełene emocji popołudnie… Dzieje, budujące naszą markę, historia tworząca naszą nowohucką tożsamość - warto ją wspominać, pamiętać o niej i ją pielęgnować, a tą nową napiszemy razem, wspólnymi siłami. 

Historia. Duma. Jedność. Pasja. Hutnik. Powoli zmierzamy tam, gdzie nasze miejsce, tam, gdzie wszyscy widzieliby „Dumę Nowej Huty”. Tam, gdzie już byliśmy, i tam, gdzie zostały po nas piękne ślady - jak choćby 3. miejsce i mecze w europejskich pucharach. Elita, ekstraklasa, wszyscy liczymy na to, że do niej - jak najszybciej - wrócimy. Któż nie chciałby oglądać pięknych „biało-błękitno-niebieskich” barw, w meczach derbowych, tych z Legią czy z innymi tuzami polskiego futbolu, albo kto nie marzy o tym, by na własne oczy zobaczyć „HKS” mierzący się z zagranicznymi drużynami?! Wierzymy głęboko w to, że na wszystko przyjdzie pora i każde, nowe, hutnicze pokolenie będzie mogło przeżywać swoje „AS Monaco”, a do 1996 roku warto wracać i o nim pamiętać!

Przepustka do raju 

Po awansie do I ligi zawodnicy „HKS-u” pokazali się z bardzo dobrej strony, zajmując w lidze 5. miejsce, ale ten najlepszy z piłkarskiego punktu widzenia okres miał dopiero nadejść. Trzeba było na niego poczekać do sezonu 1995/1996, w którym „Chłopcy Hutnicy” okazali się trzecim najlepszym zespołem w kraju - 52 punkty, 15 zwycięstw i 48 strzelonych bramek dało graczom prowadzonym przez Jerzego Kasalika podium, był to ogromny sukces, a lepsze okazały się jedynie dwie drużyny: Legia i Widzew.

Świetny wynik osiągnięty w rozgrywkach ligowych był dla naszego klubu przepustką do gry w europejskich pucharach i debiutu w tej rywalizacji. Jako pierwszego, w rundzie przedwstępnej, dostaliśmy egzotycznego, pochodzącego z Azerbejdżanu rywala - Chazri Buzowna Baku. Azerowie w konfrontacji z nowohuckim walcem, prowadzonym przez Dariusza Romuzgę i Moussę Yahayę, nie mieli żadnych szans. W Krakowie dali sobie strzelić 9 goli - jedną z bramek zdobył nawet, z rzutu karnego, nasz bramkarz Siergiej Szypowski.

Po odprawieniu pierwszego konkurenta przyszły - już zdecydowanie cięższe, choć i tu wyszliśmy zwycięsko - mecze z czeską Sigmą Ołomuniec, ale tą wisienką na torcie była I runda Pucharu UEFA, gdzie skrzyżowaliśmy rękawice ze znanym w całej Europie, naszpikowanym utalentowanymi zawodnikami, AS Monaco.

Pechowa porażka w końcówce 

Nadszedł 10 września 1996 roku, data jednego z najczęściej wspominanych meczów "HKS-u". Nową Hutę odwiedziło wielkie Monaco, w którego składzie roiło się od świetnych zawodników: Barthez, Dumas, Blondeau, Petit, Scifo czy Sonny Anderson. Dodajmy, że na ławce drużyny z Księstwa zasiadał legendarny Jean Tigana.

Goście, jak to Francuzi mają w zwyczaju, musieli trochę ponarzekać - komentowali stan murawy, twierdząc, że nigdy jeszcze nie widzieli... tak źle przygotowanego boiska - ale... no cóż... musieli grać.

Sam mecz dostarczył wielu emocji, a nasi chłopcy nie ustepowali rywalom i dzielnie stawiali im czoła. Próbował Yahaya, próbował Adamczyk, jednak wysiłki grających tego dnia w żółto-niebieskich kompletach strojów nowohucian, nie były dokładne, albo na wysokości zadania stawał broniący dobrze Fabien Barthez. Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, w 86. minucie gola na wagę zwycięstwa przyjezdnych zdobył wprowadzony do gry Victor Ikpeba. W taki oto sposób doznaliśmy pechowej porażki, która w dalszej konsekwencji przyczyniła się do odpadnięcia z pucharów.

Miałem wtedy 10 lat, więc moje wspomnienia są trochę rozmazane. Pamietam jednak, że czuć było w powietrzu dumę, to była dopiero I runda, ale przecież doszliśmy tak daleko. Zero obaw - mocny rywal, ale na trybunach przekonanie, że powalczymy. Stadion nie pękał w szwach, jednak ja nie pamiętam, żebym widział tyle ludzi na meczu Hutnika. Co mi jeszcze utkwiło... to, że bilet kosztował 5 złotych i to ulgowy - z dzisiejszej perspektywy budzi uśmiech, ale wtedy była to znacząca podwyżka, bo za wejściówki na ligowe mecze płaciłem wcześniej 2 złote - wspomina Mariusz, nasz sympatyk.

Hutnik wystąpił w następującym składzie: Szypowski - Romuzga, Fudali, Duda, Walankiewicz - Ozimek, Motyka, Yahaya, Kaliszan - Adamczyk, Wawrów. 

***

Piękne to były chwile, momenty, które na stałe wryły się w pamięć kibiców, nie tylko w Krakowie, ale i w całej Polsce. Warto o nich przypominać, warto o nich mówić i na tych wspaniałych przecież fundamentach, budować jeszcze lepszą przyszłość, o którą razem walczymy! Z tej właśnie okazji przygotowaliśmy dla Was nie lada gratkę, która jest już dostępna w naszym sklepie: koszulkę dotyczącą tegoż właśnie meczu, sprawdźcie koniecznie! Znajdziecie ją: TUTAJ!

Wstecz