Festiwal błędów w Jastrzębiu

Ciężko szukać po tym meczu pozytywów. Nie przyniósł on radości ani kibicom, ani zawodnikom. Gra była rwana, nieciekawa i pełna błędów. Jeden z nich przyniósł jedynego gola w tym spotkaniu.


Spotkanie zaczęło się dość niemrawo. Powolne rozgrywanie piłki i wyczekiwanie na ruch przeciwnika - niczym w pojedynkach bokserskich. Pierwsze zdarzenie statystyczne miało miejsce w piątej minucie. Za przewinienie żółty kartonik obejrzał Krzysztof Świątek. 


W 11 minucie za sprawą Patryka Kielisia oddaliśmy pierwszy celny strzał na bramkę. Uderzenie zza pola karnego odbiło się od obrońcy i opuściło plac gry. Kilka minut później bardzo podobną sytuacją odpowiedzieli gospodarze - po strzale sprzed 16. metra piłka wyszła na rzut rożny po rykoszecie od Daniela Hoyo Kowalskiego.


W 27. minucie Marcin Budziński zagrał kapitalną piłkę do Krzysztofa Świątka. Ten uderzył na bramkę, ale wprost w ręce bramkarza. Piłka odbiła się jeszcze od golkipera Ślązaków, Budzik próbował dobijać, ale niestety niecelnie. Chwilę później przycisnęli gospodarze. Oddali dobry strzał po ziemi, po którym mieli dwa rzuty rożne i przez moment założyli nam hokejowy zamek.


10 minut później GKS musiał przeprowadzić zmianę w związku z urazem Jakuba Sigi. Na boisku w jego miejsce pojawił się Bartosz Boruń. 


Niestety początek okazał się zwiastunem całej pierwszej połowy. Mało akcji, dużo gry w środku pola. Po trzech minutach doliczonego czasu gry sędzia zaprosił zawodników obu drużyn do szatni.


Początek drugiej połowy bliźniaczy do początku pierwszej, rozpoczęliśmy bowiem od żółtej kartki. Za faul na Rakelsie obejrzał ją Przemysław Lech.


10 minut po starcie drugiej części spotkania Krzysztofa Świątka zastąpił Anthony Ikwuka. Popularny Tosiek oddał chwilę po wejściu na boisko strzał, który minął bramkę Grzegorza Drazika.


W 64. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie za sprawą Daniela Hoyo Kowalskiego. Młody obrońca Hutników popełnił dwa błędy w jednej akcji - najpierw źle obliczył tor lotu piłki przy długim wyrzucie z autu, a potem nie trafił w piłkę przy próbie wybicia piłki sprzed linii bramkowej. Do piłki dopadł znany z występów w Cracovii Szymon Kiebzak i uderzył na pustą bramkę zdobywając gola.


Na kolejną sytuację bramkową czekaliśmy 20 minut. Filip Jania popisał się znakomitym dośrodkowaniem wprost na głowę świeżo wprowadzonego Krystiana Lelka, ten jednak z najbliższej odległości nie był w stanie skierować piłki do bramki. Pod koniec meczu dwie znakomite sytuacje dla gospodarzy miał Szymon Gołuch, ale na posterunku był Wiktor Kaczorowski.


To by było na tyle. Po kiepskim meczu odnosimy pierwszą w sezonie porażkę. Okazja na rehabilitację już w następną sobotę. Spotkamy się wówczas na Suchych Stawach z Pogonią Siedlce.


GKS Jastrzębie – Hutnik Kraków 1:0 (0:0)


Bramka: Kiebzak 64


Hutnik: Kaczorowski - Kieliś, Hoyo Kowalski (85 M. Głogowski), Wenger, Marcinkowski (77 Jania) - Drąg, Zawadzki, Budziński (85 Lelek), Świątek (55 Ikwuka), Rakels (85 Chmiel) - Wróbel.


GKS: Drazik - Rogala, Lech, Ali (72 Gołuch), Kiebzak, Fietz, Zych, Guilherme, Zacharczenko, Kargul-Rogala, Siga (36 Boruń).


Sędziował: Mariusz Myszka.


Żółte kartki: Zacharczenko, Guilherme, Lech, Fietz - Świątek

 

Wstecz