Dwubramkowa porażka na koniec jesieni

W pierwszej fazie meczu lewą stroną szarpał Kuba Marcinkowski, i to on był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem Dumy Nowej Huty w trakcie pierwszych 15-20 minut spotkania. Trzeba przyznać, że takiej grze po prostu pomagała aura - padający śnieg, ujemna temperatura i śliska murawa nie sprzyjają koronkowej grze w piłkę.

Widać to było również przy wykonywaniu stałych fragmentów - piłka zdawała się być ciężka, wręcz żywcem wzięta z boisk futsalowych. Zaowocowało to ciekawym zjawiskiem w kolejnej fazie spotkania - obie drużyny kontrowały się nawzajem. Mieliśmy zatem dużo rajdów, nieudanych wstrzeleń w pole karne i strzałów z dystansu. Po jednym z nich Marcin Budziński zaliczył tzw. home run, czyli wybicie piłki poza stadion. Niestety, w przeciwieństwie do baseballu, w piłce nożnej nie przyznaje się za to punktów.

Mimo nieznacznej przewagi Hutnika to gospodarze wyszli na prowadzenie. Po starciu Kamila Głogowskiego z jednym z graczy rezerw Zagłębia sędzia podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Rafał Adamski. Uderzył zupełnie w drugą stronę niż ta, którą pokrył Kaczorowski.

Niezbyt ciekawą i udaną pierwszą połowę wynagrodziła nam jej końcówka. Krystian Lelek dograł w pole karne, a Krzysztof Świątek uderzył przewrotką. Parada była jednak jeszcze lepsza od strzału, i do przerwy to gospodarze prowadzili 1:0. Szkoda, bo gdyby strzał Świętego wpadł do siatki, można by było mówić o golu rundy.

Druga połowa… cóż można napisać o drugiej połowie? Działo się niewiele, i to przez pół godziny. Potem w polu karnym padł jeden z naszych zawodników, ale w przeciwieństwie do sytuacji z pierwszej połowy sędzia Paweł Horożaniecki nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. Sytuacji tej nie będziemy dalej komentować.

Przez ostatnie 15 minut założyliśmy gospodarzom hokejowy zamek. Padło wiele ładnych strzałów, ale wszystkie mijały bramkę lubinian. Próbowali m.in Filip Jania i Kuba Marcinkowski. 

Jak mawia piłkarski klasyk, niewykorzystane sytuacje się mszczą - no i się zemściły. W doliczonym czasie gry kontrę gospodarzy wykorzystał Paweł Kruszelnicki, który pewnym strzałem pokonał Wiktora Kaczorowskiego.

A zatem kończymy jesień porażką. Jest jeszcze szansa na przezimowanie na miejscu barażowym, ale trzeba liczyć na rywali. Tak czy inaczej, postęp względem poprzedniego sezonu jest zdecydowanie zauważalny. Widzimy się na wiosnę!

Zagłębie II Lubin - Hutnik Kraków 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Adamski 38 karny, 2:0 Kruszelnicki 90+4

Hutnik: Kaczorowski - Kieliś, Daniel Hoyo Kowalski, K. Głogowski, Marcinkowski - Lelek (87 Ikwuka), Budziński, Zawadzki, Świątek, M. Głogowski (77 Jania) - Wróbel

Żółte kartki: Kolan, Popielec, Jach - Budziński dwie, Hoyo Kowalski, Kieliś, Świątek

Czerwona kartka: Budziński (90+6)

Sędziował: Paweł Horożaniecki (Żary)

Wstecz